Po 20 minutach jazdy po Londynie dotarłyśmy do celu. Kto by pomyślał, że będę mieszkać w centrum Londynu z widokiem na London Eye.
Osiedle apartamentowców, błękitnoszarych z białymi oknami. Liczyłam piętra; to ostatnie, po lewej, dziewiąte piętro. Raczej dziewiąte i dziesiąte.
Cholera! Mamy własne mieszkanie, jeszcze do niego nie weszłam, ale wiem już, że jest moje, nasze. Wyszłyśmy z taksówki, wzięłyśmy swoje walizki (a było tego dużo) i poszłyśmy po szarym chodniku w stronę drzwi apartamentowca.
Trzymałam Lasair na krótkiej smyczy, bo wyrywała się w stronę nowych zapachów, a potrafiła mi uciec. Gdy weszłyśmy do apartamentowca nie mogłyśmy w to uwierzyć. Oglądałyśmy to wielkimi oczami.
Uzgodniłyśmy, że jedna zostanie z walizkami, które nie zmieszczą się w windzie, a dwie pojadą na górę. Ja i Amy wpakowałyśmy się natychmiast do windy, a Chloe skwitowała to wzruszeniem ramion.
Ponieważ drzwi windy były przezroczyste, widziałam gdy odjeżdżałyśmy w górę, że Charlotte sięga do torebki. Cholera, poszła zapalić. Naprawdę próbowała rzucić, ale w chwilach, gdy się denerwowała albo szarpały nią emocje, nałóg wracał.
Wyszłam wraz z Amy z windy i poszłyśmy przez długi korytarz do naszego mieszkania. Mieszkanie było ogromne. Z chęcią bym tam została, ale musiałyśmy wracać po resztę bagaży, przy których czekała na nas Chloe. Zostawiłyśmy dalmatyńczyka w apartamencie i poszłyśmy w stronę windy. Weszłyśmy do windy, zjechałyśmy na sam dół, a gdy wyszłam od razu zwróciłam się do Charlotte. Chloe wie, że nie powinna palić, ale to silniejsze od niej.
- Jesteś niemożliwa.- stwierdziłam.
Zmarszczyła brwi.
- W jakim sensie?- zapytała z miną niewiniątka. No ta. Zdolności aktorskie tej małej kłamczuchy mnie porażały. Zaraz ją je.....walnę.
- Ty już wiesz dobrze w jakim!- krzyknęłam.

- Wow.- stwierdziła Charlotte wchodząc do środka.
Od wejścia jest mały przedpokój. Ściany są białe, a sufit brązowy. Po lewej strony od drzwi przez ścianę przechodzi szeroki na pół metra "pas" kamieni. Obok stoją w białym wazonie czerwone i czarne trzciny.
Dalej jest duży pokój i drewniane schody ze szklaną poręczą. Ściany i podłoga są białe.
- Jezuuuu!- jęknęłam, wchodząc dalej- Czy to naprawdę jest nasze?
- Zachowanie Lasair na to wskazuje.- odpowiedziała mi Amy, wskazując na mojego psa. Suczka rozłożyła się na ostatnim stopniu schodków prowadzących na pierwsze piętro. Odwróciłam się w lewo i zobaczyłam fragment kuchni.
- To nie może być nasze.- stwierdziłam.

- To rzeczywiście jest nasze.- stwierdziła Amy.
Odwróciłam się o 180 stopni. Biała kanapa rogowa z fioletowymi poduszkami przed szerokim oknem zakrytym białą, cienką firanką i ciemnymi, grubymi, fioletowymi. Przed oknem stały lampki z klasycznymi, białymi abażurami.

Przed kanapą stał okrągły, srebrny stolik. Wzdłuż ściany z oknem we wnęce powieszono telewizor plazmowy, a pod nim na półeczce Xbox, dekoder,a obok niego głośniki do zestawu kina domowego. Naprzeciwko niego stała biała kanapa, z tego samego stylu co ta rogowa, tylko, że dwuosobowa.
- To chyba rzeczywiście jest nasze.- stwierdziła Amy, przyglądając się wszystkiemu uważnie- Tylko ja w to nie wierzę.

- Czuję to, kurde! Czuję!- złapałam ją za ramiona i zaczęłyśmy skakać po pokoju, przyciągając do siebie jeszcze Amy. Śmiejąc się, padłyśmy na biały dywan.
Lasair zaczęła nas lizać po twarzach, a my się roześmiałyśmy.
- Ale mamy dziwny żyrandol.- stwierdziłam, a Charlotte roześmiała się głośno.

- Dobra, wstajemy.- podniosłam się.
- Trzeba zwiedzić ten dom.- wstałam i pociągnęłam za ręce dziewczyny. Na lewo od korytarza była kuchnia. Weszłyśmy do niej.
Po lewej były trzy okna, pod nimi białe blaty na brązowych szafkach. Pod środkowym oknem był podwójny, chromowany zlew. Po lewej od wejścia, były szafki z piekarnikiem w nie wbudowanym.

Wysepka ciągnęła się dalej, ale była wyższa i skręcała w prawo, tworząc w ten sposób stół, przy których stały stołki barowe - nasze "krzesła".
Ściany były szare, a podłoga i sufit białe, z tym, że na ścianie tuż koło szafki ze zlewem była "rozlana" farba, "świetny" obraz. Chyba malarzowi farba się niechcący na ścianę wylała.

- Ładnie, ładnie.- stwierdziła Amy.
Chloe zawróciła do przedpokoju.
- Tutaj są drzwi!- wykrzyknęła.
Roześmiałyśmy się i poszłyśmy do niej. Między wazonem, a kamieniami były białe drzwi.
Otworzyła je.
- Ale mamy super kibel!- stwierdziła, na co zareagowałyśmy chichotem.
Co prawda mała łazienko-ubikacja, ale zawsze jakaś na parterze, dla gości.


Kabina prysznicowa była schowana za lustrem po prawej stronie.
- Kurde, normalnie w taki kiblu możemy nawet One Direction przyjmować.- stwierdziłam, a dziewczyny się roześmiały.
Wróciłyśmy na korytarz.
- Idziemy na górę.- stwierdziłam i wbiegłam po schodach na piętro.


Korytarz znów skręcił, tym razem ostro w lewo. Po lewej była jedna para drzwi, a druga, równoległa po prawie. Otworzyłam te po lewej.
I mnie poraziło.
- To jest mój pokój.- wyszeptałam, bo z wrażenia prawie odebrało mi głos.
- Musi.- powtórzyłam.
- O kurwa!- usłyszałam głos Chloe.
Z niechęcią wróciłam na korytarz. Drzwi do pokoju naprzeciwko schodów były otwarte na oścież.
Weszłam do środka.
- Kocham... tego...architekta...-wyszeptała, gdy przekroczyłam próg pokoju.

Ściany w kolorze czekolady. Po prawej była szafa wnękowa z lustrem, a pod tą że ścianą ciemne, masywne biurko, a nad nimi półki. Naprzeciwko drzwi są dwa okna, oba z szerokimi parapetami wyłożonymi brązowymi, a pomiędzy nimi duże, białe łóżko z ciemną ramą, z której spływały moskitiery w kolorze nudle. Podłoga była ciemna z desek, a sufit biały. Po lewej była komoda w kolorze ciemnej czekolady, a obok niej, w rogu pokoju masywny regał na książki, a przed nim bujany fotel. Przy obu bokach łóżka stały białe szafki nocne z brązowymi lampkami nocnymi.
- To jest mój pokój!- krzyknęła, padając na łóżko- Kocham to mieszkanie.
- A nawet jeszcze nie widziałaś mojego pokoju.- prychnęła Amy, za moimi plecami.
- Amy! Boże!- złapałam się za serce- Przestraszyłaś mnie.
Roześmiałyśmy się lekko.
- Lepiej to zobaczcie.- Amy weszła do drugiego pokoju, tego na prawo od schodów.

Jest nieco mniejszy od pokoju Chloe, ale bardziej przytulny. Ściana naprzeciwko drzwi była szaro-błękitna, a ta po prawej i lewej ciemnoniebieska. Naprzeciwko drzwi, po prawej stronie było duże okno z odsłoniętymi roletami w kolorze ciemnego fioletu. Przy prawej ścianie stało biurko ze szklanym blatem, ale pomalowane na czarno, tak, że niezamalowane miejsca wyglądały jak kwiaty i liście. Obok leżała na białej, kwadratowej pufce brązowa poduszka, a pod oknem stało obrotowe krzesło.

- Wow, ślicznie tu u ciebie.- stwierdziła Chloe- Ale u mnie lepiej.- zaśmiała się.
- Ta, jasne.- Amy wywróciła oczami.
- To jeszcze nic.- machnęłam dłonią- Jak zobaczycie mój pokój to padniecie.- stwierdziłam.
Poszłyśmy do przywłaszczonego sobie przeze mnie pokoju.
- Fiolet, można było przewidzieć.- stwierdziła Charlotte, śmiejąc się.
- Masz dachowe okno!- zdziwiła się Amy.
- Cóż za odkrycie, Amy.- prychnęła blondynka.
Istotnie, mój pokój miał jedno okno dachowe. Po prawej stronie od wejścia, a pod nim stała lampa, a obok łóżko z fioletową pościelą i drewnianą ramą z lampami.
Obok było szerokie okno, a pod nim biurko z ciemnym krzesłem obrotowym. Naprzeciwko łóżka, obok drzwi była szafa z ogromnym lustrem zamiast drzwi, a obok niska szafeczka.

Wywróciłam oczami. Ściany były brudnobiałe, a podłoga z jasnego parkietu.
Po lewej stronie drzwi była imponująca szafka. Dwa podświetlone na fioletowo koła, a pomiędzy nimi drewniana półka, a jeszcze nad ostatnim jeszcze jedna.

- Całkiem nieźle, całkiem nieźle.- przyznała jej rację.
- Tam chyba jest jeszcze jeden pokój.- powiedziałam, wychodząc z pokoju i otwierając drzwi naprzeciwko moich.
- Wooooooooow.- powiedziałam.
- Ale mamy zajebistą łazienkę.- stwierdziła Amy- Ale tak cholernie zajebistą.- uśmiechnęła się, a my się zaśmiałyśmy.
Łazienka była duża z półokrągłą, dużą wanną naprzeciwko drzwi, po lewej był podłużny blat z szafkami i białą, wbudowaną umywalką, a nad nim wisiało lustro. Po prawej był sedes i wysoka szafka, do której był przyczepiony wieszak na ręczniki.

- Super, to teraz czas się rozpakować.- stwierdziłam.
- No raczej.- prychnęła Amy.
Do końca dnia się rozpakowywałyśmy i jeszcze długo w nocy. Koło 12 usłyszałam jakiś trzask z pokoju Chloe, poleciałam tam prędko.
- Co się stało?- zapytałam, przestraszona.
- Oparłam tylko keyboard o ścianę.- odpowiedziała zdziwiona i wskazała na keyboard postawiony koło bujanego fotela.
- Co chciałaś z nim zrobić?- zapytałam.
- Chciałam go gdzieś postawić, ale mi, kurwa, miejsca brakuje.- odpowiedziała.
- Postaw tu.- wzięłam keyboard i stanęłam koło komody po lewej od drzwi.
Charlotte szybko rozłożyła nóżki i po chwili instrument stał bez mojej asysty.
- Dzięki.- powiedziała.
- Nie ma za co, Blondie.- odpowiedziałam, wychodząc.
Rzuciła we mnie poduszką, ale się uchyliłam.
- Ślepota.- rzuciłam, śmiejąc się i zawędrowałam do mojego pokoju. Lasair już się zadomowiła na moim łóżku.
- Złaś, mała.- pchnęłam ją lekko, by zeszła z łóżka i padłam na nie, zmęczona całym emocjonującym dniem.
_________________________________________________________________________________
Heeeeejo, everobody. Jak już się przedstawiłam to wstawiam ogłoszenie parafialne: NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZOSTANIE DODANY JEŚLI POJAWI SIĘ 1 KOMENTARZ. Czy to tak wiele? Myślę, że nie. Wierzę w was.
MISSIVE THANKS YOU
Za każde wyświetlenie i komentarz.
Love you all, Zosika PL
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWow, też chcę taki dom!
OdpowiedzUsuńChloe, palisz? Jaka z Ciebie Bad Girl ;))
Oczywiście, że Bat-girl. Uwielbiam Batmana ;D
Usuń