czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 2

Ktoś polizał mnie po twarzy. Nie ktoś tylko coś. Lasair. No pięknie, trzeba będzie ją wyprowadzić.
- Jeeezuuu...- jęknęłam- Psie daj mi spać!
- Lasair!- usłyszałam na korytarzu.
Spojrzałam nieprzytomnym wzrokiem na drzwi od pokoju. Były lekko otwarte. Mój dalmatyńczyk musiał je sobie otworzyć.
Podniosłam się i wzięłam do ręki mój telefon w obudowie z flagą GB, tylko, że kolorowa z różami.
Spojrzałam na godzinę. 11:30.  Nic dziwnego, że Lasair mnie obudziła. Było dawno po jej porze spaceru.
Podniosłam się niechętnie z łóżka i przez przypadek spojrzałam na swoje odbicie w lustrze szafy.
- O mój dobry Boże...- jęknęłam.
Zasnęłam w ubraniach. Mało tego, moje włosy...... Nie, to było coś strasznego. Nie do opisania.
Wzięłam z szafy ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w czerwoną koszulę bez rękawów, białe shorty i czerwone Conversy za kostkę.
Wróciłam do pokoju. Do brudnika stojącego wewnątrz szafy wrzuciłam brudne rzeczy, a z puzderka na biżuterię wyjęłam czarno-czerwoną bransoletkę.
Pomyślałam, że warto trochę się umalować, żeby sąsiedzi nie pomyśleli, że jakieś poczwary się przeprowadziły do ich bloku.
Na górnej powiece narysowałam eyelinerem cienką kreskę, by wydobyć błękit moich oczu, a potem tuszem do rzęs wydłużyłam rzęsy. Oto cała moja praca z moim wyglądem.
No prawie. Włosy.
Bezpiecznie było je związać w warkocz. Najprostszy warkocz, który chcąc nie chcąc sięgał mi do pasa.
Zeszłam na dół. Dziewczyny były w kuchni i rozmawiały wesoło. One też wpadły na pomysł lekkiego makijażu, by nie odstraszyć nowych sąsiadów.
Chloe była ubrana jak ona - elegancko. Ona inaczej nie umiała chyba. Znaczy umiała, ale wolała siebie w koszulach, marynarkach... taka damska wersja Harry'ego Stylesa.
Biała koszula z kieszonkami na piersi, krótkie spodenki z kontrafałdami w niebieski, kwiatowy wzór i białe sandały.  Paznokcie miała w kolorze wściekle indygo. Zresztą blisko podchodzącym pod jej chabrowe oczy.
Oczy podkreśliła tuszem do rzęs i eyelinerem na górnej powiece tak jak ja, ale pociągnęła nim trochę odważniej. Lubiła się malować. Średniej długości włosy koloru lnu spięła w wysoki kucyk.
Amy ubrała się na luzie, ale i lekko elegancko. Miała na sobie miętową koszulkę z napisem "Love", czarne koronkowe shorty i miętowe Conversy. Brązowe włosy zebrała na karku w niedbałym koku, a przy twarzy pozostawiła kilka pasemek.
- Co się dzieje?- zapytałam.
- Idziemy do sklepu, bo w lodówce hula wiatr.- odpowiedziała mi Amy.
- Dobry pomysł.- odpowiedziałam.
- Mogę się wybrać z wami?- zapytałam biorąc kubek z wodą z kranu bo innej nie było.
- Pewnie.- odpowiedziały mi moje najlepsze przyjaciółki.
- Okej. Przy okazji wyprowadzę Lasair bo już się niecierpliwi.- dodałam i wyszłyśmy z domu.
Szłyśmy około 5 minut.
- Uważaj!- powiedziała Charlotte, gdy niechcący nadepnęłam jej na palec.
- Przepraszam.- odpowiedziałam, a Lasair szczeknęła jakby chciała przeprosić razem ze mną.
- Spoko, tylko następnym razem uważaj jak chodzisz.- odpowiedziała zezłoszczona Chloe.
- Słyszałam, że One Direction jest dziś w Londynie.- jak najszybciej  zmieniłam temat by Charlotte zapomniała o bólu palca.
- Może zajdziemy do nich.- dodała Amy z szyderczym śmiechem tak jak tylko ona potrafiła się zaśmiać.
- Co ty chcesz zrobić?- zapytała przerażona Blondi.
- Nie, nic.- sarkastycznie odpowiedziała Amy.
- Dobrze, że nie wiesz co siedzi w mojej głowie.- dodała. Słysząc te słowa wszystkie zaczęłyśmy się śmiać. 
- Jesteśmy już przy Tesco.- powiedziała Chloe.
- Świetnie, to chodźmy.- dodałam, jednak Amy pokazała palcem na tabliczkę wiszącą przed sklepem i kazała mi się zatrzymać.
- Spójrz.- powiedziała Amy.
- Widzę, Lasair,że jednak będziesz musiała zostać na zewnątrz.- powiedziałam po czym kazałam jej nie ruszać się z miejsca. Piesek zrozumiał o co mi chodziło i posłusznie został przed sklepem. Lasair w tym mieście nikogo nie zna, więc nie powinna uciec.Po tych słowach weszłyśmy do sklepu albo raczej do supermarketu.
- Wow.-powiedziałam widząc tak wielki sklep.
- Nareszcie będziesz mogła najeść się do syta, Jessica.- powiedziała Chloe.
- Wcale tak dużo nie jem.- odpowiedziałam do Charlotte.
- Tak wcale, tylko gdy jest pełna lodówka mówisz, że nie ma nic do jedzenia.- powiedziała Chloe, a my parsknęłyśmy śmiechem. Weszłyśmy do sklepu. Po lewej były wózki. Wzięłyśmy jeden. Znalazłyśmy się pomiędzy regałami. 
-Wow, więcej żarcia tu już nie mogli zmieścić?- powiedziała z sarkazmem Amy.
-Lepiej nie, bo spędzimy w tym sklepie całą wieczność.- stwierdziłam.
-Dla ciebie to raj.- zaśmiała się Chloe. Co druga rzecz trafiała do wózka.
-Przepraszam, wie pan, która herbata jest najlepsza?- zapytała Amy jakiegoś starszego pana.
-Myślę, że najlepszą herbatą jest  Clipper - Organic White Tea.- powiedział staruszek wskazując na białe opakowanie herbaty. 
Kolejki do kas ciągnęły się kilometrami. Stałyśmy w niej około 20 minut.Trochę zaczęło mi się to nudzić, ale na szczęście dobrze się przy tym bawiłyśmy. Amy opowiadała nam śmieszne historie, które niedawno miały miejsce w jej życiu. Czasem myślałam że się posikam ze śmiechu. Zapłaciłyśmy dużo pieniędzy, ale to drugi dzień w Londynie, więc chyba można zaszaleć. Zakupy zapakowałyśmy w cztery torby: trzy duże i jedną małą.
-Wychodzimy.- powiedziała Chloe głosem przywódcy.
-Myślałam, że się tam uduszę.- skomentowała Amy.
Wyszłyśmy ze sklepu i spostrzegłam, że ktoś głaszcze mojego psa. Lekko uderzyłam lewą ręką w udo i pies natychmiast znalazł się przy mnie. Dałam w zęby dla Lasair najmniejszą torbę, a ona zamerdała ogonem.
-To twój pies?- usłyszałam melodyjny głos i wyprostowałam się. Chłopak miał ciemne okulary oraz kaptur, więc nie mogłam zobaczyć jego twarzy, jednak głos wydawał mi się znajomy.
-Tak.- powiedziałam, jednak pomyślałam "nie, kur*a pożyczyłam." Mówiąc to spostrzegłam faceta robiącego zdjęcie dla tajemniczego chłopaka. Nabrałam podejrzeń i olśniło mnie. Już wiem czyj jest ten głos. Przecież słyszę go codziennie. Ten chłopak to nie kto inny tylko Niall Horan. Jednak nie dałam po sobie poznać tego, że o tym wiem.
-Przepraszam, myślałem, że jest bezpański.- przeprosił chłopak. Gdy on to mówił popatrzyłam na dziewczyny i spostrzegłam, że one również rozpoznały nieznajomego. Jednak nie chciałyśmy być jak reszta fanek, więc nie piszczałyśmy. Przed tym spotkaniem często rozmawiałyśmy o takich sytuacjach i doszłyśmy do wniosku, że chłopcy muszą mieć trochę odpoczynku, więc nie będziemy im zajmować wolnego czasu, chyba że oni sami będą tego chcieć.
-Nic się nie stało.- odpowiedziałam mu przyjaznym głosem i uśmiechnęłam się. Chłopak odwzajemnił uśmiech, pożegnał się z psem i poszedł w kierunku sklepu. Chyba Niall siedział z suczką bardzo długo i Lasair go polubiła, bo gdy odchodził zwierzak posmutniał.
 Po całym zajściu poszłyśmy do domu. Miałam wrażenie, że wszyscy się na nas patrzą. Pewnie dla tego, że Lasair miała w pysku swoje przysmaki. Ludzie w Suwałkach byli przyzwyczajeni do tego widoku, ponieważ widzieli to prawie codziennie.
-Właśnie widziałyśmy Nialla Horana.- powiedziała podekscytowanym głosem Amy.
-Nie mogę w to uwierzyć. Uszczypnij mnie Jessica.- niedowierzająco kazała Chloe, wtedy ją uszczypnęłam.
-Ała. wrzasnęła Charlotte.-Co to miało być?- zapytała mnie.
-Zrobiłam to co chciałaś.- odpowiedziałam.
-Nie musisz wszystkiego brać dosłownie.- odpowiedziała mi Blondi. Na te słowa wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.
Po pięciu minutach doszłyśmy do domu i pierwszym miejscem, do którego się udałyśmy była kuchnia.
-To co dziś jemy na śniadanie?- zapytała Amy.
-Jest już trochę za późno na śniadanie, wiec zjedzmy obiad.- zdecydowałam, a dziewczyny się ze mną zgodziły.
-To może Jessica zrobisz spaghetti.- zaproponowała Chloe, a ja się zgodziłam. Dziewczyny uwielbiają dania, które robię. Przepis na sos jest po mojej prababci.
-To kto jutro z rana wyprowadza psa?- zapytałam gotując obiad.
-Na pewno nie ja.- odpowiedziały Charlotte i Amy jednocześnie.
-A czemu niby ja?- zapytałam oburzona.
-Bo to twój pies.-odpowiedziała obojętnie Blondi.
-Dobra, ale żeby było jasne. Gdy będziecie chciały wypożyczyć psa, żeby przypodobać się chłopakowi to nie do mnie.- powiedziałam.
Dziewczyny poszły na górę, a ja stałam nad garnkami.
-Obiad już gotowy!- krzyknęłam w stronę schodów, a odpowiedział mi głuchy łoskot na schodach, śmiech Amy i szpetne przekleństwo Chloe. Już ja wiedziałam co ta zrobiła.
Gdy weszła do kuchni, rozmasowywała sobie biodro.
- No rzesz, cholera.- stęknęła.
Amy wybuchła śmiechem.
- Jess, żałuj, że tego nie widziałaś!- powiedziała do mnie- To był epic fall!
Zachichotałam. Gapiostwo Charlotte mnie czasem porażało.
- To chyba jemy, co?- zapytałam i z półuśmiechem wskazałam obolałej Blondi krzesło.
Jej odpowiedź, jaką mnie raczyła, nie nadaje się do druku, ale posłusznie usiadła, stękając przy tym jak stara babcia.
Nałożyłam dziewczynom jedzenie.
- Pachnie prawie jak włoskie.- powiedziała Charlotte, fanka wszystkiego co włoskie.
- Prawie?! To jest włoskie!- odparła na to Amy.
Chloe wciągnęła nosem powietrze.
- Niet, za mało oregano.- uśmiechnęła się i nawinęła na widelec makaron.
Podeszła do nas Lasair skuszona zapachem spaghetti.
-Nie dostaniesz Lasair. Nie tym razem.- powiedziała Amy gdy piesek skoczył jej na kolana i zaczął prosić.
-No dobra, ale ostatni raz.- Amy poddała się i dała dla suczki kawałek makaronu. Pies gdy zjadł znów zaczął prosić.
-Już dostałaś.- oburzyła się Amy i dała kolejny raz kawałek makaronu.
-Ty zawsze żebrzesz Lasair.- stwierdziłam.
-Ale jak skutecznie.- dodała Chloe i zaczęłyśmy się śmiać.
__________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałyśmy rozdziału, ale najpierw ja wyjechałam, a potem ZosikaPL i jakoś tak wyszło. Komentujcie i mam nadzieję, że się podobało. Tylko nie bądźcie zbyt surowi bo dopiero zaczynam pisać.
Ganja

1 komentarz:

  1. "-To twój pies?- usłyszałam melodyjny głos i wyprostowałam się. Chłopak miał ciemne okulary oraz kaptur, więc nie mogłam zobaczyć jego twarzy, jednak głos wydawał mi się znajomy.
    -Tak.- powiedziałam, jednak pomyślałam "nie, kur*a pożyczyłam."
    hahhaahh

    OdpowiedzUsuń