poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 1

Wzięłyśmy taksówkę, chociaż wiedziałyśmy, że będzie nas to kosztować fortunę. Ale ten jeden raz chyba można. Pierwszy przejazd przez Londyn. Nikt poza dziewczynami nie potrafiłby zrozumieć jak się cieszę. Będziemy mieszkać same, bez rodziców, bez rodzeństwa, ale też na swój koszt.
 Po 20 minutach jazdy po Londynie dotarłyśmy do celu. Kto by pomyślał, że będę mieszkać w centrum Londynu z widokiem na London Eye.
Osiedle apartamentowców, błękitnoszarych z białymi oknami. Liczyłam piętra; to ostatnie, po lewej, dziewiąte piętro. Raczej dziewiąte i dziesiąte.
Cholera! Mamy własne mieszkanie, jeszcze do niego nie weszłam, ale wiem już, że jest moje, nasze. Wyszłyśmy z taksówki, wzięłyśmy swoje walizki (a było tego dużo) i poszłyśmy po szarym chodniku w stronę drzwi apartamentowca.
Trzymałam Lasair na krótkiej smyczy, bo wyrywała się w stronę nowych zapachów, a potrafiła mi uciec. Gdy weszłyśmy do apartamentowca nie mogłyśmy w to uwierzyć. Oglądałyśmy to wielkimi oczami.
Uzgodniłyśmy, że jedna zostanie z walizkami, które nie zmieszczą się w windzie, a dwie pojadą na górę. Ja i Amy wpakowałyśmy się natychmiast do windy, a Chloe skwitowała to wzruszeniem ramion.
Ponieważ drzwi windy były przezroczyste, widziałam gdy odjeżdżałyśmy w górę, że Charlotte sięga do torebki. Cholera, poszła zapalić. Naprawdę próbowała rzucić, ale w chwilach, gdy się denerwowała albo szarpały nią emocje, nałóg wracał.
Wyszłam wraz z Amy z windy i poszłyśmy przez długi korytarz do naszego mieszkania. Mieszkanie było ogromne. Z chęcią bym tam została, ale musiałyśmy wracać po resztę bagaży, przy których czekała na nas Chloe. Zostawiłyśmy  dalmatyńczyka w apartamencie i poszłyśmy w stronę windy. Weszłyśmy do windy, zjechałyśmy na sam dół, a gdy wyszłam od razu zwróciłam się do Charlotte. Chloe wie, że nie powinna palić, ale to silniejsze od niej.
- Jesteś niemożliwa.- stwierdziłam.
Zmarszczyła brwi.
- W jakim sensie?- zapytała z miną niewiniątka. No ta. Zdolności aktorskie tej małej kłamczuchy mnie porażały. Zaraz ją je.....walnę.
- Ty już wiesz dobrze w jakim!- krzyknęłam.
- Jess!- uciszyła mnie Amy- Idziemy na górę.- wzięła swoje dwie walizki, ja wzięłam swoje rzeczy i Chloe swoje.
- Wow.- stwierdziła Charlotte wchodząc do środka.
Od wejścia jest mały przedpokój. Ściany są białe, a sufit brązowy. Po lewej strony od drzwi przez ścianę przechodzi szeroki na pół metra "pas" kamieni. Obok stoją w białym wazonie czerwone i czarne trzciny.
Dalej jest duży pokój i drewniane schody ze szklaną poręczą. Ściany i podłoga są białe.
- Jezuuuu!- jęknęłam, wchodząc dalej- Czy to naprawdę jest nasze?
- Zachowanie Lasair na to wskazuje.- odpowiedziała mi Amy, wskazując na mojego psa. Suczka rozłożyła się na ostatnim stopniu schodków prowadzących na pierwsze piętro. Odwróciłam się w lewo i zobaczyłam fragment kuchni.
- To nie może być nasze.- stwierdziłam.
- Może.- odpowiedziała mi Chloe, klepiąc mnie po ramieniu. Poczułam silny zapach papierosów. Powstrzymałam się przed odruchowym wzdrygnięciem, ale blondynka to zauważyła.
- To rzeczywiście jest nasze.- stwierdziła Amy.
Odwróciłam się o 180 stopni. Biała kanapa rogowa z fioletowymi poduszkami przed szerokim oknem zakrytym białą, cienką firanką i ciemnymi, grubymi, fioletowymi. Przed oknem stały lampki z klasycznymi, białymi abażurami.

Przed kanapą stał okrągły, srebrny stolik. Wzdłuż ściany z oknem we wnęce powieszono telewizor plazmowy, a pod nim na półeczce Xbox, dekoder,a obok niego głośniki do zestawu kina domowego. Naprzeciwko niego stała biała kanapa, z tego samego stylu co ta rogowa, tylko, że dwuosobowa.
- To chyba rzeczywiście jest nasze.- stwierdziła Amy, przyglądając się wszystkiemu uważnie- Tylko ja w to nie wierzę.
- To uwierz. Kurde, dziewczyny!- wykrzyknęła Chloe- Mieszkamy same.- złapała mnie za ramiona- S-A-M-E! Czujesz to Jess? Czujesz?! A te imprezy, te balangi i melanże!- uśmiechnęła się szeroko, a oczy się jej zaśmiały.
- Czuję to, kurde! Czuję!- złapałam ją za ramiona i zaczęłyśmy skakać po pokoju, przyciągając do siebie jeszcze Amy. Śmiejąc się, padłyśmy na biały dywan.
Lasair zaczęła nas lizać po twarzach, a my się roześmiałyśmy.
- Ale mamy dziwny żyrandol.- stwierdziłam, a Charlotte roześmiała się głośno.
Żyrandol miał postać trzech białych kół, pochylonych pod pewnymi kątami, tak, że jedna część stykała się z drugim kołem. Koła malały im niżej były, aż w końcu ostatnia była "miska" ze światłem.
- Dobra, wstajemy.- podniosłam się.
- Trzeba zwiedzić ten dom.- wstałam i pociągnęłam za ręce dziewczyny. Na lewo od korytarza była kuchnia. Weszłyśmy do niej.
Po lewej były trzy okna, pod nimi białe blaty na brązowych szafkach. Pod środkowym oknem był podwójny, chromowany zlew. Po lewej od wejścia, były szafki z piekarnikiem w nie wbudowanym.
Naprzeciwko wejścia była wysepka kuchenna. Prostokątna, z białym blatem i czarnymi szafkami. Na środku była płyta indukcyjna a nad nią w postaci chromowanej rury wentylator. Naprzeciwko wejścia na ścianie wisiał telewizor.
Wysepka ciągnęła się dalej, ale była wyższa i skręcała w prawo, tworząc w ten sposób stół, przy których stały stołki barowe - nasze "krzesła".
Ściany były szare, a podłoga i sufit białe, z tym, że na ścianie tuż koło szafki ze zlewem była "rozlana" farba, "świetny" obraz. Chyba malarzowi farba się niechcący na ścianę wylała.

- Ładnie, ładnie.- stwierdziła Amy.
Chloe zawróciła do przedpokoju.
- Tutaj są drzwi!- wykrzyknęła.
Roześmiałyśmy się i poszłyśmy do niej. Między wazonem, a kamieniami były białe drzwi.
Otworzyła je.
- Ale mamy super kibel!- stwierdziła, na co zareagowałyśmy chichotem.
Co prawda mała łazienko-ubikacja, ale zawsze jakaś na parterze, dla gości.
Białe ściany, podłoga, sufit, ale naprzeciwko drzwi karmelowe kafelki. Tuż przy wejściu, po prawej stronie jest umywalka, cała biała. Po lewej wieszak na ręczniki. Dalej były dwa lustra, z metr szerokości, równoległe do siebie. Na środku był sedes - biały, kwadratowy, nowoczesny, na kwadratowe tyłki.
Kabina prysznicowa była schowana za lustrem po prawej stronie.
- Kurde, normalnie w taki kiblu możemy nawet One Direction przyjmować.- stwierdziłam, a dziewczyny się roześmiały.
Wróciłyśmy na korytarz.
- Idziemy na górę.- stwierdziłam i wbiegłam po schodach na piętro.
Na górze ściana jest cała biała i pofalowana tak jakby. Przed poręczą na pietrze stoją dwa, czarne wazony. Po prawej stronie są drzwi i na przeciwko schodów. Spojrzałam na lewo. Korytarz skręcał w prawo.
Poszłam tam, a dziewczyny powchodziły do pokojów.
Korytarz znów skręcił, tym razem ostro w lewo. Po lewej była jedna para drzwi, a druga, równoległa po prawie. Otworzyłam te po lewej.
I mnie poraziło.
- To jest mój pokój.- wyszeptałam, bo z wrażenia prawie odebrało mi głos.
- Musi.- powtórzyłam.
- O kurwa!- usłyszałam głos Chloe.
Z niechęcią wróciłam na korytarz. Drzwi do pokoju naprzeciwko schodów były otwarte na oścież.
Weszłam do  środka.
- Kocham... tego...architekta...-wyszeptała, gdy przekroczyłam próg pokoju.
Nie dziwiłam się jej reakcji. Pokój istotnie był chyba jej pisany od początku.
Ściany w kolorze czekolady. Po prawej była szafa wnękowa z lustrem, a pod tą że ścianą ciemne, masywne biurko, a nad nimi półki. Naprzeciwko drzwi są dwa okna, oba z szerokimi parapetami wyłożonymi brązowymi, a pomiędzy nimi duże, białe łóżko z ciemną ramą, z której spływały moskitiery w kolorze nudle. Podłoga była ciemna z desek, a sufit biały. Po lewej była komoda w kolorze ciemnej czekolady, a obok niej, w rogu pokoju masywny regał na książki, a przed nim bujany fotel. Przy obu bokach łóżka stały białe szafki nocne z brązowymi lampkami nocnymi.
- To jest mój pokój!- krzyknęła, padając na łóżko- Kocham to mieszkanie.
- A nawet jeszcze nie widziałaś mojego pokoju.- prychnęła Amy, za moimi plecami.
- Amy! Boże!- złapałam się za serce- Przestraszyłaś mnie.
Roześmiałyśmy się lekko.
- Lepiej to zobaczcie.- Amy weszła do drugiego pokoju, tego na prawo od schodów.
Jej pokój też był wspaniały. Taki lekki, ale bez różu, którego nienawidziła Amy. Był w idealnej dla niej gamie kolorów.
Jest nieco mniejszy od pokoju Chloe, ale bardziej przytulny. Ściana naprzeciwko drzwi była szaro-błękitna, a ta po prawej i lewej ciemnoniebieska. Naprzeciwko drzwi, po prawej stronie było duże okno z odsłoniętymi roletami w kolorze ciemnego fioletu. Przy prawej ścianie stało biurko ze szklanym blatem, ale pomalowane na czarno, tak, że niezamalowane miejsca wyglądały jak kwiaty i liście. Obok leżała na białej, kwadratowej pufce brązowa poduszka, a pod oknem stało obrotowe krzesło.
Po lewej był drewniany słup, którego ze ścianą łączył drewniany drąg- wieszak, a pod spodem były białe półki i jakieś ozdobne pudełka. Lewa ściana  była w 1/3 zajmowana przez ogromne lustro, w 1/3 przez szafę wnękową z drzwiami zadrukowanymi czarno-białą fotografią baletnic, a w 1/3 zajmowane przez duże, dwuosobowe łóżko, przysunięte do ściany. Było brązowo-szaro-fioletowe i wisiała na nim tablica korkowa. Miało także szuflady, a obok niego stała czarna, stylizowana na wiktoriańską lampka nocna. Pomiędzy oknem a łóżkiem był czarny regał na książki z rzeźbionymi zdobieniami w kształcie róż. Na środku leżał biały, puchowy dywan.
- Wow, ślicznie tu u ciebie.- stwierdziła Chloe- Ale u mnie lepiej.- zaśmiała się.
- Ta, jasne.- Amy wywróciła oczami.
- To jeszcze nic.- machnęłam dłonią- Jak zobaczycie mój pokój to padniecie.- stwierdziłam.
Poszłyśmy do przywłaszczonego sobie przeze mnie pokoju.
- Fiolet, można było przewidzieć.- stwierdziła Charlotte, śmiejąc się.

- Masz dachowe okno!- zdziwiła się Amy.
- Cóż za odkrycie, Amy.- prychnęła blondynka.
Istotnie, mój pokój miał jedno okno dachowe. Po prawej stronie od wejścia, a pod nim stała lampa, a obok łóżko z fioletową pościelą i drewnianą ramą z lampami.
Obok było szerokie okno, a pod nim biurko z ciemnym krzesłem obrotowym. Naprzeciwko łóżka,  obok drzwi była szafa z ogromnym lustrem zamiast drzwi, a obok niska szafeczka.
- Masz zajebisty pokój.- stwierdziła Amy- Oczywiście zaraz go okleisz swoimi rysunkami. A szkoda, taka ładna farba.- uśmiechnęła się do mniej złośliwie.
Wywróciłam oczami. Ściany były brudnobiałe, a podłoga z jasnego parkietu.
 Po lewej stronie drzwi była imponująca szafka. Dwa podświetlone na fioletowo koła, a pomiędzy nimi drewniana półka, a jeszcze nad ostatnim jeszcze jedna.
- Nie no, ten architekt od twojego ojca odwalił kawał dobrej robot.- powiedziała Charlotte do Amy.

- Całkiem nieźle, całkiem nieźle.- przyznała jej rację.
- Tam chyba jest jeszcze jeden pokój.- powiedziałam, wychodząc z pokoju i otwierając drzwi naprzeciwko moich.
- Wooooooooow.- powiedziałam.
- Ale mamy zajebistą łazienkę.- stwierdziła Amy- Ale tak cholernie zajebistą.- uśmiechnęła się, a my się zaśmiałyśmy.
Łazienka była duża z półokrągłą, dużą wanną naprzeciwko drzwi, po lewej był podłużny blat z szafkami i białą, wbudowaną umywalką, a nad nim wisiało lustro. Po prawej był sedes i wysoka szafka, do której był przyczepiony wieszak na ręczniki.
Podłoga i ściany były wyłożone błękitnymi kafelkami, a w suficie były małe żaróweczki o zaskakujących kształtach.
- Super, to teraz czas się rozpakować.- stwierdziłam.
- No raczej.- prychnęła Amy.
Do końca dnia się rozpakowywałyśmy i jeszcze długo w nocy. Koło 12 usłyszałam jakiś trzask z pokoju Chloe, poleciałam tam prędko.
- Co się stało?- zapytałam, przestraszona.
- Oparłam tylko keyboard o ścianę.- odpowiedziała zdziwiona i wskazała na keyboard postawiony koło bujanego fotela.
- Co chciałaś z nim zrobić?- zapytałam.
- Chciałam go gdzieś postawić, ale mi, kurwa, miejsca brakuje.- odpowiedziała.
- Postaw tu.- wzięłam keyboard i stanęłam koło komody po lewej od drzwi.
Charlotte szybko rozłożyła nóżki i po chwili instrument stał bez mojej asysty.
- Dzięki.- powiedziała.
- Nie ma za co, Blondie.- odpowiedziałam, wychodząc.
Rzuciła we mnie poduszką, ale się uchyliłam.
- Ślepota.- rzuciłam, śmiejąc się i zawędrowałam do mojego pokoju. Lasair już się zadomowiła na moim łóżku.
- Złaś, mała.- pchnęłam ją lekko, by zeszła z łóżka i padłam na nie, zmęczona całym emocjonującym dniem.


_________________________________________________________________________________
Heeeeejo, everobody. Jak już się przedstawiłam to wstawiam ogłoszenie parafialne: NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZOSTANIE DODANY JEŚLI POJAWI SIĘ 1 KOMENTARZ. Czy to tak wiele? Myślę, że nie. Wierzę w was.
MISSIVE THANKS YOU
Za każde wyświetlenie i komentarz.
Love you all, Zosika PL

wtorek, 18 czerwca 2013

Prolog

Byłyśmy trzy.
Ja, długowłosa niebieskooka ciemna blondynka, której rodzice nadali imię Jesicca trochę walnięta, trochę utalentowana plastycznie, trochę Directionerka. Dobra, nie trochę tylko bardzo.
Druga z nas była Chloe a raczej Charlotte pół Litwinka, pół Polka, jasno włosa i błękitnooka, miała niezły głos, ale też wybuchowy śmiech i słabą koordynację ruchową. Obijała się o wszystko.
Trzecia była Amy, najstarsza z nas wszystkich. Brązowe, faliste włosy do połowy pleców i ciemne, orzechowe oczy były jej znakiem rozpoznawczym. Była cicha i spokojna – z wierzchu, a między naszą trójką… „Cicha woda brzegi rwie”. Była nieźle zakręcona, ale świetnie potrafiła za pomocą aparatu uwiecznić świat, który tak szybko się zmienia. To ona pierwsza odkryła 1D i to ONA zaraziła mnie i Chloe Jednokierunkową Infekcją.
Wszystkie miałyśmy 19 lat. Najstarsza była, jak już wspomniałam, Amy. Ona to ciekawy przypadek. Wszystkie trzy mieszkałyśmy w Polsce, w Suwałkach, na Polskim Biegunie Zimna. Amy, a właściwie Amy Sheila Collins, urodziła się 17 maja 1994, w Londynie o godzinie 10:37 z ojcem Brytyjczykiem – Andrew Collins i matką Polką – Anną Jasionowską. Jej rodzice rozwiedli się gdy miała 10, a jej starszy brat 13 lat. Wtedy wraz z mamą przenieśli się do Suwałk.
Najmłodsza jest Chloe, a właściwie Charlotte Anica Iwanow.  Urodziła się 31 grudnia 1994, w Wilnie o godzinie 23:50. Jej matką była Agnieszka Pietrewicz- Iwanow, a matką Jonas Iwanow. Choć nazwisko może wskazywać na rosyjskie pochodzenie, jej ojciec był z krwi i kości Litwinem. Gdy na świat przyszły bliźniaki – Lina i Koras, cała rodzina przeprowadziła się do Suwałk i tam już została. Chloe miała wtedy 15 lat.
A ta „średnia” jestem ja. Jesicca Jones. Nazwisko niezbyt typowe jak na Polkę, nie? No cóż. Mój ojciec był synem polskiej emigrantki i amerykańskiego biznesmena, a los chciał, że wziął sobie za żonę Louise Chulc, która dnia 1 października 1994 urodziła mu pierworodną córkę – mnie, a potem dokładnie 2 lata temu, 17 stycznia urodziła Kate – złotowłosego Bombla, moją długo wyczekiwaną siostrzyczkę. Ale ojcu coś odbiło rok temu.  I musiałyśmy uciec. Ja, mama i Kate, która niedawno nauczyła się chodzić. Dlaczego akurat do Suwałk? Ojciec nigdy nie pokazał nam Polski, mama powiedziała mi w tajemnicy, że wstydził się, że jego matka wyemigrowała z Polski i w ogóle miała jakiś kontakt z Polską. Dlatego też mama nie powiedziała tacie, że sama jest z pochodzenia Polką, że jej rodzice byli Polakami, a tak naprawdę jej panieńskie nazwisko brzmiało „Szulc” nie „Chulc”. Zabrała nas do swojej małej ojczyzny, do Suwałk, gdy miałam 18 lat, dokładnie osiemnaście. Wylądowałam w nowym życiu.

Nasze matki się znały. Chodziły nawet razem do szkoły. Były przyjaciółkami. A potem? Potem się rozjechały po świecie i kontakt się urwał, ale gdy znów znalazły się w jednym mieście, łącząca je więź odżyła i to dzięki nim się poznałyśmy.

Londyn, 30 czerwca 2013; 7:50 P.M.

Lądowanie w Londynie. Od teraz będziemy we trzy mieszkać razem, studiować i żyć. Ja będę na Akademii Sztuk Pięknych na wydziale rysunku, Charlotte na South London Univercity na wydziale dziennikarstwo/kulturoznawstwo, a Amy na prawie na uniwerku Chloe.

Oto nasze nowe, lepsze życie. Zaczynamy od zera.


_________________________________________________________________________________
Pozwolę sobie się przedstawić. Zwą mnie Zosika PL, jestem blogerką od prawie dwóch lat, kumpluję się z Ganją i Wercią ;), i to jest mój drugi blog o 1D, a trzeci, w którym oni występują czynnie. Układ będzie taki: ja i Marysia będziemy na zmianę wrzucać rozdziały, może wplączemy w to Weronikę, by nabrała fachu skoro sama chce mieć też bloga. Na mnie za bardzo nie liczcie jeśli chodzi o rozdziały, bo prowadzę 3 blogi, a czwarty mam w stanie zawieszenia. Więc... Miłego czytania!
A i:

MISSIVE THANKS YOU 

Jak mówią chłopcy za każdy komentarz i wyświetlenie.
Love you all, Zosika PL

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Cześć i Czołem

Witam wszystkich na moim blogu. Będzie to blog z opowiadaniem o One Direction. Nazywam się Marysia i mam 14 lat. Możecie mnie nazywać Ganja. Tego bloga pomagają mi
prowadzić Zosika PL oraz Wercia ;).
cześć Ganja